Iwona Borchulska jest przedstawicielką Związku Pielęgniarek i Położnych. Pani Iwona jest również pełnomocnikiem instrumentariuszek w ostatniej głośnej aferze mobbingowej w Wielospecjalistycznym Szpitalu Powiatowym w Tarnowskich Górach.
Komisja antymobbingowa nie stwierdziła mobbingu u ordynatora ginekologii. O tym więcej napiszę w innym artykule. Dziś proszę mieszkańców powiatu, aby zapoznali się z tym co ma do powiedzenia Pani Borchulska.
Iwona Borchulska
„JESZCZE NIGDY PIELĘGNIARKI NIE WYGRAŁY Z LEKARZEM...” - takie stwierdzenie padło w Tarnowskich Górach podczas walki o godność i szacunek w przypadku instrumentariuszek, które złożyły doniesienie do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej na lekarza, który – delikatnie mówiąc - obrażał je w pracy.
W Szpitalu powołano komisję antymobbingową, zarządzająca zobowiązała się do odseparowania mobera od zespołu (niestety nie dotrzymała słowa), byłyśmy u Starosty, Burmistrza oraz napisałyśmy wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich. O problemie została powiadomiona także Rada Nadzorcza Szpitala. Zareagował tylko albo aż, Rzecznik Praw Obywatelskich.
No i postępowanie u Rzecznika w Izbach Lekarskich się toczy (po interwencji Naczelnego Rzecznika, podjętej w wyniku złożonej doń skargi pielęgniarek na opieszałość Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej przy Śląskiej Izbie Lekarskiej, którego zastępcą w okresie złożenia ww. doniesienia był domniemany mober).
Koleżanki – w liczbie siedemnastu - złożyły wypowiedzenia, media podchwyciły temat i opisały problem. Ja z kolei apelowałam do koleżanek z okolicznych placówek, aby nie podejmowały pracy tam, gdzie trwa spór, a poszkodowane są przedstawicielki naszego zawodu.
I w tym miejscu należy szczególnie gorąco podziękować instrumentariuszkom z okolicy za okazanie solidarności koleżankom z Tarnowskich Gór - otóż przychyliły się do mojego apelu, nie pojawiły się w tarnowskim szpitalu w liczbie, jaka pozwoliłaby na spacyfikowanie walczących o szacunek i godność pielęgniarek z tamtejszego bloku operacyjnego.
Pomimo tego, że stawki godzinowe, jakie zaproponowano, były zdecydowanie wyższe, niż stawki oferowane w okolicy. Wyłamała się tylko jedna instrumentariuszka z całego regionu – bo wedle mojej wiedzy póki co tylko ta jedna zgodziła się na podjęcie pracy w miejscu, gdzie zwracanie się do pielęgniarek per „niedouczone k***” czy „pie*** pi***” uchodzi za zachowanie nienoszące znamion mobbingu. „Macierzysty” szpital wspomnianej pielęgniarki szukał w tym czasie instrumentariuszek. To Szpital w Zabrzu, budujący nowy blok. Potrzebowano tam tych 17. pielęgniarek. Koleżanki, gdyby podjęły decyzję o odejściu, mogłyby tam pracować całym zespołem. One jednak zadzwoniły i zakomunikowały, że mimo iż nowy blok operacyjny bardzo im się podoba, że jest nowoczesny, to niestety nie przyjdą, właśnie z powodu wspomnianej instrumentariuszki i jej postępowania.
Według sposobu myślenia wspomnianego w tytule ktoś może powiedzieć, że koleżanki z Tarnowskich Gór przegrały. Otóż jest inaczej. One wygrały - przegrał szpital i pacjenci. Stracili godny, inteligentny, młody zespół wykwalifikowanych pielęgniarek, czyli bezpieczeństwo operacyjne. One zyskały nowe warunki zatrudnienia, wyższe uposażenia i nie będą szły do pracy z niechęcią i strachem.
Myślę, że jest tu też jakieś „drugie dno”… Bo nikt, komu zależy na dobrym funkcjonowaniu szpitala, przy tak ogromnym braku pielęgniarek, jaki mamy obecnie na rynku pracy, nie zrezygnowałby z takiego zespołu dla ordynatora – lada moment emeryta.
Ordynatora, który - warto przypomnieć - w powiatowym konkursie Hipokrates 2017, zdobył od swoich pacjentek 0 głosów. Popełnione dziś błędy zapewne zaczną odzywać się po czasie… I choć nie życzę tego władzom powiatu, może się okazać, że powtórzy się tam sytuacja z Pszczyny. Na razie… przed wyborami macie Państwo 17 do 1.. 17 na minus oczywiści.
ŁUKASZ DUDEK