Patomorfolodzy nie spotkali ani jednej osoby, która zmarłaby z powodu koronawirusa
21 kwietnia 2020 r. | 22:07

W "Gazecie Krakowskiej" ukazał się ciekawy wywiad z dr. Zbigniewem Martyką, ordynatorem oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej. Podczas rozmowy dr. Martyka rozprawia się z mitami i opowiada o wirusie, pacjentach i pandemii strachu, która nas otacza zewsząd.

Na pytanie o szczyt zachorowań, odpowiada, że trudno powiedzieć, ale nie spodziewano się aż tak łagodnych objawów i na pewno duża większość pacjentów, których mieli w szpitalu zdecydowanie lekko przechodzi koronawirusa, porównuje to do lekkiej grypy.

Na pytanie o to, czy każdy z nas może mieć tego wirusa, odpowiada, że zdecydowanie tak i powołuje się na badania, mówiące, że aż 4 osoby z 5 przechodzi to BEZOBJAWOWO. Dlatego też z praktycznie stuprocentową pewnością można powiedzieć, że każdy z nas na codzień ma do czynienia z osobami zarażonymi i sam może być zarażony samemu o tym nie wiedząc, bo nie ma żadnych objawów. Mówi również, że sam codziennie ma do czynienia z osobami chorymi i w ogóle się tego nie boi, ponieważ najważniejsze jest dbanie o własną odporność, co pozytywnie wpływa na każdą infekcję.

Zapewnia także, że "strach i panika zdecydowanie szybciej się rozwija niż koronawirus. Ale to niczemu dobremu nie służy." Zwraca także uwagę, że w obecnej sytuacji wiele osób potrzebujących pomocy lekarskiej z zupełnie innych przyczyn, nie zgłasza się do lekarza w obawie przed wirusem. I to może mieć dużo gorsze skutki.

Odpowiada także na pytania o bezsens niektórych przepisów: "Na przykład w zakładach pracy nakazuje się chodzić cały czas w rękawiczkach. To niczemu nie służy, bo rękawiczki nie chronią przed wnikaniem wirusa. Prosta rzecz, oddychanie skóry, które naturalnie zwalcza wirusy. Nie ma pan tego czynnika. I jeszcze jedno - nie ma pan tych rękawiczek, dotyka różnych rzeczy, ale pamięta, że ręce trzeba często myć, nie dotykać nosa i ust. A jak pan założy te rękawiczki, to w podświadomości zostaje omunikat: „Jestem zabezpieczony”"

Maseczki także nie są dobrym pomysłem: "One nie chronią przed niczym. Od wczoraj musimy je nosić i będzie to „sztuka dla sztuki”. Ta maseczka nie będzie broniła przed wnikaniem wirusa. Absolutnie. Ktoś ponosi tę maseczkę kilka godzin, na jej powierzchni zbiera się wilgoć, namnażają się bakterie. Taką maseczkę po kwadransie powinno się zmienić."

Oprócz tego zapewnia, że przede wszystkim należy ograniczyć panikę, bo na pytania, dlaczego teraz jest taka sytuacja a nie inna, chociaż w przeszłości były dużo większe epidemie i nie było takich obostrzeń nie potrafi odpowiedzieć - "Na inne choroby zakaźne umarło już w tym roku ponad 3 miliony ludzi. I nie było paniki, izolatek, maseczek… (...) Wystarczy zobaczyć na statystyki WHO. Tych chorób jest więcej i nikt nie robi z tego powodu paniki. Skoro wirus atakuje osoby starsze, to może systemem szwedzkim lepiej chronić osoby starsze, schorowane, a ludzie młodzi, którzy delikatnie przechorowują, niech zostaną w pracy, żeby gospodarka się nie wyłożyła i nie było totalnej biedy, zapaści regresji?"

Na koniec mówi chyba ważne zdanie: "najlepszą oceną jest ocena patomorfologiczna. Robi sekcję, więc się nie myli, bo widzi wszystko. (...) Patomorfolodzy wypowiadają się, że na swoim stole nie spotkali ani jednej osoby, która zmarłaby z powodu koronawirusa. We Włoszech trafiły się może trzy takie osoby. Powiem krótko, z punktu widzenia medycyny, koronawirus to nie pandemia."

Źródło, które zachęcamy do przeczytania: gazetakrakowska.pl/koronawirus-jak-nie-zadbacie-o-swoja-odpornosc-maseczki-nie-pomoga-rozmowa/ar/c1-14919962